Były belgijski piłkarz, który doprowadził do zrewolucjonizowania europejskiego rynku transferowego zupełnie nie wykorzystał szansy, którą dostał od losu. Obecnie w poczuciu wykorzystania i krzywdy żyje w trudnych warunkach z dala od futbolu.
Jean-Marc Bosman, bo o nim mowa w czerwcu 1990 r. chciał odejść ze swojego klubu – FC Liege, z którym wygasł mu kontrakt. Otrzymał propozycję z drugoligowej francuskiej Dunkerque FC, ale wtedy Belgowie zażądali… 2,5 miliona franków francuskich (800 tys. dolarów). W sierpniu 1990 r. Bosman wniósł sprawę do sądu i to rozpoczęło rewolucję europejskiej i światowego rynku transferowego. W grudniu 1995 r. ETS wydał słynny wyrok ETS nr C-415/93zgodnie, z którym żądanie kwoty odstępnego w przypadku piłkarzy, którym wygasły kontrakty jest nieuprawnione, a limitowanie obcokrajowców z UE jest sprzeczne z prawem.
Jean-Marc Bosman – celebryta.
Źródło: pol.worldfootball.net.
Bosman był przeciętnym piłkarzem, ale korzystał też na tym, że nosił takie samo nazwisko jak John Bosman, holenderski napastnik, mistrz Europy z 1988, zawodnik Ajaxu, PSV, KV Mechelen, Anderlechtu, z którymi wywalczył sześć tytułów mistrzowskich (dwa w Holandii i cztery w Belgii), a także Alkmaar i Twente. Jean-Marc nie ma czym porównywać się z Johnem, bowiem szczytem jego możliwości była gra w młodzieżowych reprezentacjach Belgii (20 gier), a także w Standardzie Liege (1983-1988) i RFC Liege (1988-1990), z którym nawet sięgnął po Puchar Belgii. Później Bosman prowadził sądową batalię grając w niższych ligach w Olympique Saint-Quentin (1990-1991), USL Dunkerque (1991-1992) lub CS Saint-Denis (1991-1993) [ źródła podają różną przynależność klubową pilkarza], ROC Charleroi-Marchienne (1993-1994, Belgia, III/IV liga) i CS Vise (1995-1996, Belgia, IV liga). Po części wynikało to z faktu, że w klubach z najwyższych klas rozgrywkowych nie było chętnych na zatrudnienie piłkarza, który burzył korzystny dla nich system transferowy.
Jean-Marc Bosman i jego Porsche Carrera.
Źródło: news.coral.co.uk.
Bosman otrzymał z tytułu odszkodowania prawie milion euro i zachował się, jak ktoś, kto nie wie, co zrobić z ogromną kwotą pieniędzy. „(…) zaczął żyć na wysokim poziomie. Kupił dwa domy (…) Ponadto sprawił sobie Porsche Carrera. Po zakończeniu kariery zupełnie nie mógł jednak sobie poradzić w życiu. Nie znalazł żadnej sensownej pracy, a ludzie ze świata piłki o nim zapominali. Bosman popadł w depresję, nadużywał alkoholu. By mieć za co żyć, wyprzedawał majątek. Wkrótce został z niczym...” (cyt. za: przegladsportowy.pl). Stosował przemoc wobec najbliższych i trafił na terapię antyalkoholową. „ W 2013 r. został dozorcą, ale długo tam nie wytrzymał. Żył z zasiłku dla bezrobotnych w wysokości 750 euro miesięcznie. ” (cyt. za: przegladsportowy.pl). Zasiłek został mu jednak zabrano, bo uznano, że za mało aktywnie szuka pracy. „ Od tej pory utrzymuje się z bardzo skromnych kwot, które wypłaca mu związek zawodowy piłkarzy FIFPro [międzynarodowa federacja piłkarzy zawodowych – przyp. Autor bloga] . Ledwo wystarcza mu na jedzenie.” (cyt. za: przegladsportowy.pl).
Jean-Marc Bosman obecnie.
Źródło: dhnet.be.
W wywiadach i krótkich wypowiedział, których udzielał w ostatnich latach bije od niego gorycz. Podkreśla, że dzięki niemu piłkarze zarabiają miliony, a on nic z tego nie ma. Przykładowo: „ Dzięki mnie futbol obrócił miliardy euro, a ja dostałem marny milion euro brutto. 33% poszło na podatki, a 30% na prawników ” (cyt. za: wykop.pl) albo „ Belgijscy piłkarze mogą teraz zarabiać 300 tys. euro tygodniowo, a ja nie mam nic. A przecież zacząłem walkę, dzięki której piłkarzom żyje się lepiej. Może kiedyś mi za to podziękują. ” (cyt. za: przegladsportowy.pl). Dodaje również – „ W 1995 powinienem wynegocjować z moimi prawnikami prowizje od każdego transferu.” (cyt. za: wykop.pl). O swoich błędach Bosman mówi albo niechętnie albo wcale.
Jego adwokaci w tamtej sprawie, Luc Misson i Jean-Louis Dupont, zrobili wielkie kariery w świecie sportu, a Bosman nie potrafił wykorzystać okazji, jaką dał mu los. Po pierwsze , na pewno można zarzucić mu zbyt wystawy tryb życia. O ile zakupienie mieszkań można zrozumieć i traktować jako inwestycje, albo zabezpieczenie przyszłości dzieci, o tyle zakup Porsche Carrery to już ekstrawagancja i niepotrzebny zbytek dla kogoś, kto nie miał stałego źródła dochodów. Bosman był wtedy celebrytą, gwiazdą mediów. Ubrany w elegancki garnitur pozujący do zdjęć dobrze się czuł w nowej roli, myślał krótkowzrocznie. Po drugie , Bosman chyba nie do końca policzył ile życie będzie kosztowało go w przyszłości. Po trzecie , teraz narzeka, że część odszkodowania pochłonęło wynagrodzenie dla prawników i podatek, ale prawie dwadzieścia lat temu nic o tym nie mówił. Tylko, że wtedy to nie było dla niego problemem. Po czwarte , podejrzewam, że Bosman zarabiał wtedy z dodatkowych zajęć więcej niż z gry w piłkę i nie odkładał tych pieniędzy, bo był przecież celebrytą! „(…) piłkarze z wdzięczności za to co dla nich zrobił organizowali zbiórki dla niego lub przekazywali mu dochody z pokazowych meczów” (cyt. za: sport.pl). A sam Bosman mniej więcej rok po wygraniu sprawy przed ETS mówił w wywiadzie dla „France Football”, cytowanym przez „Przegląd Sportowy”: „ Przyznaję, że wiele mediów płaciło mi za rozmowy, bowiem stałem się popularny i wszyscy chcieli się pochwalić wykorzystując moją twarz i moje nazwisko. Oczywiście zwracano mi także koszty uczestnictwa w różnorakich konferencjach. A jeśli chodzi o odszkodowanie klubu i związku – 23 miliony belgijskich franków – przyznane mi przez sąd, to jeszcze mi wszystkiego nie wypłacono. ”. Po piąte , część pieniędzy stracił przez nietrafioną inwestycję, ale można zastanawiać się, czy była ona przemyślana. „ Po wygraniu sprawy założył firmę, która produkowała koszulki z jego nazwiskiem. Plan był taki, aby kupowali je piłkarze wdzięczni mu za podarowanie wolności i wielkich zarobków. Niestety, Bosman sprzedał... jeden trykot, który kupił syn jego adwokata. Oszczędności, które poszły na ten biznes, przepadły i Belg popadł w długi. To pogłębiło depresję i alkoholizm.” (cyt. za: sport.se.pl).
Żal czytać i patrzeć na to, co dzieje się z byłym piłkarzem, który miał tak ogromne zasługi dla ochrony praw zawodowych piłkarzy i sportowców. Wkład Bosmana w szeroko rozumianą wolność zawodowych piłkarzy, jak również we wzrost ich zarobków, jest niepodważalny. Są jednak takie powiedzenia, jak „nic nie ma za zasługi”, „nic nie ma za darmo” i przede wszystkim „każdy jest kowalem własnego losu”. I trudno oprzeć się wrażeniu, że Jean-Marc Bosman, albo ich nie znał albo zlekceważył. Nie mam wątpliwości, że po wyroku ETS, źle pokierował, nawet nie swoją karierą, a swoim życiem . Może się trochę tłumaczyć nieudaną inwestycją, ale on nawet tego nie robi, tylko dalej prezentuje roszczeniową postawę. Chyba zabrakło mu trochę pokory i gotowości do normalnej pracy, a nie zarabiania milionów euro i jeżdżenia Porsche Carrera. „Życie to sztuka wyborów”, a Bosman od pewnego momentu podejmował chyba tylko złe wybory, a szkoda.
Źródła: własne, przegladsportowy.pl, sport.onet.pl, sport.pl, wylop.pl, bbc.com, transfermarkt.pl, pol.worldfootball.net, pl.wikipedia.org, en.wikipedia.org, news.coral.co.uk, dhnet.be. System transferowy runął!, „Przegląd Sportowy” nr 1 (11 539), z dnia 2 stycznia 1996 r., s. 2. M. Kalita, Bosman – rok po sprawie, „Przegląd Sportowy” nr 12 (11 801), z dnia 17-19 stycznia 1997 r., s. 5.
niedziela, 26 listopada 2017, martinez-4ever