Wróciłam z zupełnie niezagranicznych wojaży :) A po drodze wróciłam do szydełka:
Jest tego 120 cm, jeszcze nieuprane, dlatego nie wygląda szczególnie wyjściowo. Będzie dołem zasłony.
Wróciłam też do kwestii pozbywania się nadmiaru zasobów. Koronka została zrobiona z nici zalegających w pudle pod łóżkiem. Są tak wydajne, że... nadal są. I to w dużej ilości. Na dodatek nie wiem, co to za nici konkretnie, bo zgubiłam banderolę. Grubość w każdym razie 20, w typie Traditions, chociaż nie widać charakterystycznych gruzełków. Znalazłam tego dwa rozgrzebane motki i nadal je mam, bo się okazało, że trzeba się mocniej przyłożyć do ich zużycia, a zużyć trzeba, bo są duże i zajmują miejsce.
Wróciłam też do klimatów wiejskich w zakresie od skansenów do wsi sprzed lat trzydziestu? pięćdziesięciu? Chodzi za mną stylistyka z czasów troszkę dawniejszych niż lata 90- to chyba widać? Powiedzmy, że przez tydzień byłam u siebie.
wtorek, 28 czerwca 2011, ziczac