"Fighter" w reżyserii Davida O'Russella to kolejny film o boksie. Jakoś tak się dzieje, że to najczęściej filmy o tej dyscyplinie i zajmujących się nią ludziach są najciekawsze z całej linii filmów sportowych. No bo kto wymieni od ręki kilka naprawdę dobrych obrazów o piłce nożnej, łyżwiarstwie czy siatkówce? A w przypadku pięściarstwa od razu przychodzą do głowy takie tytuły jak "Rocky", "Za wszelką cenę" czy "Wściekły byk". "Fighter" to kolejny kawałek solidnego kina gdzieś orbitujacy wokół boksu. Choć jak nietrudno się domyślić sport jest tu punktem wyjścia do opowieści o zupełnie czym innym.

Głównymi bohaterami tego opartego na faktach filmu są dwaj przyrodni bracia Dicky Eklund i Micky Ward. Starszy Dicky (Christian Bale), kiedyś miał szansę na wielką karierę jednak zaprzepaścił ją głównie przez narkotyki i ogólnie "beztroski" styl życia. Młodszy Micky (Mark Wahlberg) wciąż boksuje i cały czas czeka na swoje pięć minut. Obaj wywodzą się z biednej dzielnicy w Lowell. Czyli generalnie prawdziwa historia ma podobny punkt wyjścia jak inne filmy o boksie. Zawodnik z nizin społecznych, dzięki talentowi, determinacji i morderczym treningom ma szansę na sukces. Tylko, że "Fighter" szybko z filmu o sporcie zmienia się w dramat o dysfunkcjonalnej rodzinie. Micky bowiem oprócz zmagań pomiędzy linami musi sobie jeszcze poradzić z raczej utrudniającymi życie najbliższymi krewnymi, którzy we wszystko wtykają nos i ze "zmiennym szczęściem" kierują karierą boksera. Wiecznie "przyspieszony" braciszek, matka choleryczka (Melissa Leo) czy niezliczone siostry stają sie garbem, który musi dźwigać Micky. Jedynym normalnym wydaje się być ojciec boksera, który próbuje rzeczywiście pomóc chłopakowi. Ale to dopiero znajomość z kelnerką Charlene (Amy Adams) jest punktem zwrotnym, który powoduje, że Micky bierze sprawy w swoje ręce. Nie da się ukryć, że ułatwił to również kolejny pobyt Dicky'ego w zakładzie karnym. Co dzieje się dalej nietrudno zgadnąć, nie zmienia to jednak faktu, że "Fightera" ogląda się z wielka przyjemnością.
Największą zaletą filmu jest zdecydowanie aktorstwo. Bardzo dobrze wypadają zarówno Adams jak i Leo, nawet Wahlberg nie jest tak strasznie drewniany jak zwykle. Ale to przede wszystkim koncertowo grający Bale zapada w pamięć. Aktor znów zrzucił troche kilogramów i doskonale wczuł się w rolę pozostającego w ciągłym ruchu narkomana, wiecznie wspominającego minione momenty chwały, od razu wzbudzając sympatię u widza. Oscar w pełni zasłużony!
"Fighter" to jedna z ciekawszych pozycji z Oscarowego zestawienia. Sprawnie opowiedziana historia, złożona ze stałych elementów charakterystycznych dla gatunku, pokazanie trudnego życia w Lowell, ciekawy twist fabularny (z filmem dokumentalnym) i przede wszystkim świetna gra zespołu aktorów to punkty, które składają się na wysoką jakość filmu O'Russella. Zobaczcie koniecznie!
Daniel Gizicki
piątek, 15 kwietnia 2011, dkfgliwice