Ostatni wpis był długi, być może nawet zbyt długi. Jeśli
dotarliście do końca, będę wdzięczna, jeśli podzielicie się swoimi odczuciami w
komentarzach. Wiem, że napisałam trochę na około. Że można to były ująć w
dwóch, trzech zdaniach. Pisałam ten tekst pod wpływem emocji. Emocji, które
buzowały we mnie po jednej, 10-minutowej dosłownie (dłużej już nie
wytrzymałam), rozmowie. Musiałam dać im gdzieś upust. Cóż, siłownia była już
zamknięta. Bieganie o północy po dzielnicy też jakoś nie wyglądało zbytnio
zachęcająco, ale do od czego jest blog, prawda?
Dopiero dzisiaj zapoznałam się bliższej z najnowszą płytą
Marii Peszek. Chyba najnowszą, przyznam, że nie śledziłam jej kariery muzycznej
z wypiekami na twarzy. Aż do dzisiaj. Aż do momentu, w który usłyszałam tekst
piosenki Nie wiem czy chcę z płyty o, kontrowersyjnym bądź co bądź, tytule
Jezus Ma ria Peszek. To dobry soundtrack do ostatniego wpisu
Nie
urodzę syna
nie posadzę drzewa
nie zbuduję domu
nie
nie wiem jak ci to powiedzieć
więc ci to zaśpiewam
nie urodzę syna
nie posadzę drzewa
czwartek, 05 grudnia 2013, ravaume